Dziś przychodzę do was z recenzją kolejnego Rosyjskiego kosmetyku i zarazem przestrogą a przynajmniej apelem o rozwagę w jego stosowaniu.
Sprawcą tego postu jest:
Love 2 Mix Organic - organiczny szampon - krem do zniszczonych włosów proteiny pszenicy i żółtko jajka
Szampon kupiłam za 16zł w drogerii internetowej.
Konsystencja jest typowa dla szamponu.
Zapach bardzo przyjemny słodki z lekką owocową nutką.
Całkiem dobrze się pieni.
Zmywa oleje , choć ja zawsze myję 2 razy więc nie wiem jakby się sprawdził przy jednorazowym myciu. Jest wydajny, powinien wystarczyć na jakieś 3 miesiące mycia włosów.
Skład/ Ingredients : Aqua with infusions of Egg Yolk Powder, Organic Triticum Vulgare Germ Oil, Sativa Kernel Extract, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoyl Glutamate, Styrene/Acrylates Copolymer, Organic HydroLyzed Wheat Protein, Polyquaternium-44, Linum Usitatissimum Seed Oil, Pinus Sibirica Ledeb Oil, Benzyl Alcohol, Sodium Chloride, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acid, Lycapene, Caramel.
Jak zadziałał u mnie :
Zacznę od tego że kupiłam ten szampon po prostu po opisie. Wybrałam go gdyż jest on dedykowany dla zniszczonych włosów a moje takie są po licznych zabiegach dekoloryzacji.
Początkowo stosowałam go tylko sporadycznie raz na kilka myć ale to z powodu lenistwa i tego że nie chciało mi się wychodzić spod prysznica żeby wyjąć go z szafki. Sięgałam wtedy głównie po szampon który miałam pod ręką.
Jakiś czas temu zauważyłam że moje włosy są bardziej suche i częściej się plączą.
Pomyślałam że pewnie jest to spowodowane tym że rzadziej olejowałam i nie przykładałam się aż tak do pielęgnacji włosów. Pomimo stosowania nawilżających odżywek i w końcu całkowitego zastąpienia zwykłego szamponu tym organicznym, moje włosy były w coraz gorszej kondycji.
Zaczęłam przeglądać różne blogi i czytać na temat różnych produktów i wtedy jakoś przypadkowo zobaczyłam jedno słowo które zmieniło moje myślenie o 180 stopni.
Było to "przeproteinowanie".
Słyszałam i czytałam o nim nieraz, wiedziałam jakie są jego objawy ale nie wiedzieć czemu nie przyszło mi do głowy że mogłam to sobie zrobić. A tu nagle jakbym dostała czymś w głowę. Pomyślalam tylko "co ja sobie zrobiłam"
Sprawcą mojego stanu był owy szampon. Przeproteinował mi włosy a ja głupia jakoś nie skojarzyłam faktów i wciąż fundowałam moim włosom proteinową bombę w jego postaci.
Kiedy w końcu zrozumiałam co się stało szybko oczyściłam włosy mocnym Slsem i przerzuciłam je na bezproteinową dietę.
W tej chwili to jakiś miesiąc od tamtego zdarzenia i moje włosy już wyglądają całkiem ładnie, choć nadal lubią się czasem plątać w małe supełki.
Szampon wyniosłam z łazienki żeby już nigdy ponownie po niego nie sięgnąć, szczególnie że teraz używam innego szamponu z Love2Mix a one mało co się od siebie różnią.
Nie zniechęciłam się do marki bo skoro jest to szampon proteinowy to spełnił swoje zadanie czyli dostarczył włosom protein i to aż za dobrze. Ogólnie więc można powiedzieć że pozytywnie o nim świadczy.
Jak widzicie szampon musi mieć w składzie naprawdę dużo protein skoro w taki sposób obszedł się z moimi włosami. W związku z tym mogę go polecić ale tylko osobom które „siedzą” w temacie włosów już od dawna, wiedzą jak się obchodzić z proteinami i ile protein potrzeba ich włosom.
Szampon jak widać może być fajną kuracją proteinową od czasu do czasu ale nie wolno z nim przesadzić, szczególnie jeśli inne używane przez nas kosmetyki do włosów zawierają proteiny.
Co za dużo to nie zdrowo.
Mam nadzieję że mój dzisiejszy post uchroni chociaż jedną osobę przed podobnymi skutkami przeproteinowania i zachęci do głębszej refleksji na temat swojej pielęgnacji.
Moja nauczka oraz rada dla wszystkich :
Trzeba zawsze patrzeć na wszystkie kosmetyki w swojej pielęgnacji razem a nie na każdy jako osobny produkt i wtedy najpewniej unikniecie takich (jakże głupich) błędów.
Na koniec jeszcze radosny akcent :)
Chciałam podziękować Magdzie, Klaudii i Karolinie za bardzo przyjemny, wspólnie spędzony czas.
Było to moje pierwsze spotkanie z innymi blogerkami ale mam nadzieję że będzie więcej takich :*
Nie miałam nigdy tego szamponu :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ja nie siedzę w temacie włosowym :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że zdałaś sobie sprawę z tego, co Ci zaszkodziło :)
OdpowiedzUsuńOj tak. Lepiej późno niż wcale ;p
UsuńOj, przeproteinowanie ma tragiczne efekty. Takie szampony są może i dobre, ale do sporadycznego użytku:)
OdpowiedzUsuńMała sugestia - byłoby bardzo fajnie, gdybyś w postach pokazywała również składy :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za sugestię. Do tej pory wychodziłam z założenia że składy są na każdej stronie na której można kupić produkt więc nie chciałam zaśmiecać postów. Szczególnie że i tak zwykle dużo piszę a sama aż tak bardzo się na składach nie znam, mam podstawową wiedzę z tej dziedziny i nie zamierzam udawać że jest inaczej. Zastanowię się jednak nad tym bo może faktycznie niektórym to więcej mówi :)
UsuńNo właśnie nie przy wszystkich kosmetykach na stronach są składy, a lepiej żeby w poście było chociaż zdjęcie składu dla bardziej zorientowanych. W taki sposób od razu wiadomo o czym mowa i nie trzeba googlać na właśną rękę ;)
UsuńOk. Specjalnie dla Ciebie dorzuciłam skład. Sprawdziłam na stronie na której kupowałam szampon z etykietką i był błąd w jednym ze składników, więc poprawiłam :)
Usuńi my dziękujemy za towarzystwo :) musimy umówić się na poświąteczną kawkę :)
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej na TAK :)
Usuńmi się jeszcze (chyba) nie zdarzyło coś takiego :) ale wiadomo, trzeba uważać :)
OdpowiedzUsuńspotkań na pewno będzie więcej :)
Przeproteinowanie ponoć częściej się zdarza przy włosach wysokoporowatych czyli np. po dekoloryzacji, więc mogłaś tego uniknąć i oby nigdy Ci się nie przydarzyło :)
UsuńW takim razie czekam z niecierpliwością na następne :)
moje jeszcze dekoloryzacji nie przeszły, ale mam chęć na ten zabieg :p
UsuńNigdy nie miałam tego szamponu
OdpowiedzUsuńTak szczerze to widzę go pierwszy raz
Pozdrawiam
http://julialukaszek.blogspot.com/
pierwszy raz widze ten szmapon :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
http://wearealive111.blogspot.com/
Oj, to w takim razie nie dla mnie ten szampon. Muszę uważać, bo moje włosy nie lubią nadmiaru protein.
OdpowiedzUsuńRównież m rosyjski szampon z proteinami i choć są one daleko w Składzie to trzeba na nie uważać. U mnie fantastyczne sprawdza się taki szampon w dzień kiedy nakładam maskę mocno nawilżająca. Razem tworzą świetny duet jednak solo lepiej go Nie używać.
OdpowiedzUsuńJeszcze mi się nie zdarzyło, ale dobrze że Ty w porę zareagowałaś :)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze nigdy tego szamponu ;) pozdrawiam i obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńhttp://sand-cosmetics.blogspot.com/