

Tym
razem chcę się podzielić z Wami swoją opinią na temat dwóch produktów
marki Bielenda, które w ostatnim czasie zawładnęły moją łazienką :)
Zapraszam Was do pachnącej krainy olejkowych afrodyzjaków. 
Pierwszy produkt, jakim dziś się zajmę jest
Olejek do kąpieli Love piżmo & jaśmin, który zawiera naturalny afrodyzjak JOHIMBINA

Olejek w pięknym rubinowym kolorze jest stosunkowo gęsty i bardziej przypomina swoją konsystencją żel do mycia ciała niż typowy olejek.
Najważniejszy "punktem", który wyróżnia ten produkt, jest oczywiście jego zapach.
Dla mnie jest on typowo orientalny, egzotyczny, kwiatowy i pachnie troszkę jak perfumy :).
Jest to aromat naprawdę uwodzicielski i zmysłowy, więc nie bez powodu został nazwany afrodyzjakiem ;).
Myślę, że opakowanie ma nam przywodzić na myśl wspólną kąpiel z ukochanym, jednak idealnie sprawdza się również w przypadku samotnych, relaksujących wieczorów SPA.
Wiem, że niektóre osoby nie przepadają za olejkami, ponieważ towarzyszy im stereotyp, iż wszystko, co z olejkiem musi być tłuste. Tu jednak tak nie jest. Ciało po użyciu tego "olejku" jest bardzo przyjemnie nawilżone, ale absolutnie nie tłuste. Ja wlewam sobie do kąpieli ok 1cm z wysokości buteleczki i jest to dla mnie ilość wystarczająca, aby otulić się wspaniałym zapachem i lekko nawilżyć ciało. Przy 2 cm zapach był już mocno intensywny i choć dla mnie wciąż nie był męczący, to jednak uważam, że mniejsza ilość jest wystarczająca.
Ze względu na to, że jest to produkt bardziej w formie żelu, niż olejku z powodzeniem można go używać również do mycia ciała przy użyciu gąbki. W takim wypadku całkiem nieźle się pieni (choć nie tak mocno, jak niektóre żele) i nawilża odrobinę mocniej, niż wlany do wanny. Nadal nie jest to jednak natłuszczenie, tylko delikatne nawilżenie :).
Taki olejek to koszt 15-17 zł i oczywiście jego wydajność zależy od tego, jak dużo będziemy go używać.
Ja nie myję nim ciała na co dzień, zarezerwowałam sobie ten produkt na dłuższe, relaksujące kąpiele i już kilka razy mi towarzyszył, a zużycie to około 1/3 opakowania. W moim przypadku jest więc dość wydajny, ale jeśli będziecie go używać do codziennego mycia ciała, to jego wydajność będzie bardzo podobna, do zwykłego żelu. Dodam, że butelka jest spora, ponieważ ma 400ml.
Osobiście bardzo go polubiłam i polecam wszystkim, którzy lubią egzotyczne, otulające zapachy :)

Drugi produkt, jaki chcę Wam przedstawić jest to
Witaminowy Olejek pod prysznic z mikrokapsułkami - Nawilżający.
Witaminowy Olejek pod prysznic z mikrokapsułkami - Nawilżający.

Ten fioletowy przyjemniaczek w rzeczywistości nie różni się zbyt wiele od swojego poprzednika :).
Po rozprowadzeniu na ciele produkt się pieni i nie pozostawia tłustego nalotu, lecz delikatnie nawilża.
Konsystencja również jest niemalże identyczna, czyli "żelowa".
Co ciekawe nawet zapach jest dość podobny - mocno egzotyczny i kwiatowy, jednak powiedziałabym, że zarazem nieco "lżejszy" niż w przypadku olejku do kąpieli. Nie chodzi mi jednak o moc - siłę zapachu, tylko o sam aromat.
Wydaje mi się też, że przypadnie on bardziej do gustu osobom lubiącym słodkie wonie, niż tym które wolą sięgać po świeże zapachy. Dodatkowo mam też wrażenie, że ten aromat dłużej utrzymuje się na skórze po kąpieli :).
Olejek ten można kupić w cenie ok. 15zł, a jego pojemność to również 400ml. Ja swój dorwałam w Rossmannie.
Nie będę się już o nim za bardzo rozpisywać, bo tak naprawdę mogłabym praktycznie powtórzyć wszystko to, co pisałam o rubinowym olejku :).
Podsumuję więc krótko, że oba produkty bardzo przypadły mi do gustu i idealnie wpisały się w moje zapachowe potrzeby :).
Co prawda nie miewam raczej problemów z suchością skóry, jednak po użyciu tych olejków moje ciało jest nawilżone bardziej niż po użyciu zwykłego żelu. W moim wypadku jest to zauważalne, choć zdaję sobie sprawę, że dla osób z mocno przesuszającą się skórą nawilżenie mogłoby być zbyt delikatne.
To jednak rzecz gustu i dla mnie nawilżenie, jakie dają te olejki jest idealne, więc kiedy się skończą, chętnie kupię je ponownie.
Znacie zmysłowe olejki Bielendy ?
Nie używam olejków pod prysznic ale zaciekawiłaś mnie z tym drugim olejkiem zawierającym mikrokapsułki :)
OdpowiedzUsuńOba są naprawdę ciekawe :)
UsuńPrzez złe doświadczenia z olejkiem różanym od Bielendy jakoś nie mam ochoty na inne olejki od tej firmy ale zaciekawiłaś mnie :)
OdpowiedzUsuńUuuu. A miałam ochotę na ten olejek różany. Ciekawa jestem czemu masz z nim złe doświadczenia ? Cerze nie odpowiadał ?
UsuńGdzieś słyszałam, że strasznie zapycha, bo ma parafinę w składzie :/
UsuńAhhh.. Rozumiem. Mnie na szczęście produkty z parafiną raczej nie szkodzą i pewnie (znając siebie) będę chciała mimo wszystko przekonać się na własnej skórze jak się sprawdzi ;). Będę jednak ostrożna jeśli się zdecyduję.
UsuńNigdy nie byłam przekonana do olejków pod prysznic. Sądziłam, że wszystko po nich bedzie tłuste. Jednak jeżeli Twoja recenzja jest pozytywna, to może warto spróbować :)
OdpowiedzUsuńPoczątkowo też tak myślałam, ale te produkty zaskoczyły mnie bardzo pozytywnie :)
UsuńTen olejek wygląda bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki bielendy, jednak tych jeszcze nie miałam okazji wypróbować. Rubinowy olejek bardzo mnie zaciekawił, w szczególności jego zapach! :)
OdpowiedzUsuńZapachy są niesamowicie uwodzicielskie :)
Usuńolejek pod prysznic mnie kusi
OdpowiedzUsuńNie dziwię się :)
UsuńBielenda strasznie mnie zaskakuje ostatnio,muszę powąchać olejek i wtedy zdecyduję czy trafi na moją łazienkową półeczkę
OdpowiedzUsuńMasz rację. Najlepiej osobiście powąchać, aby się przekonać czy aromat jest dla nas odpowiedni :)
UsuńOlejek pod prysznic z chęcią wypróbuję. Z moczeniem się we wannie mi nie po drodze, zdecydowanie wolę prysznic.
OdpowiedzUsuńDla każdego coś dobrego :)
UsuńZmysłowych olejków Bielendy JESZCZE nie znam, ale Bielendę ostatnio bardzo lubię i chyba skuszę się na wersję fioletową, bo skoro mówisz, że jest zapachowo łagodniejsza to znaczy, że dla mnie :D
OdpowiedzUsuńSprawdź. Być może Tobie też przypadnie do gustu :)
UsuńJa należę do takich osób , co nie lubią tłustej skóry
OdpowiedzUsuńTo chyba nie doczytałaś wpisu, bo te produkty nie zostawiają tłustej warstwy ;)
UsuńJa już czuję się zrelaksowana :) Twoje zdjęcia są takie piękne :) Jak z reklamy!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMiałam olejek do twarzy z tej firmy, niestety parafina na pierwszym miejscu w składzie i poszedł w kąt...
OdpowiedzUsuńWidziałam już właśnie, że wyżej dziewczyny o tym pisały.
UsuńTo jest rzecz jasna co innego niż olejek do twarzy ale rozumiem, że ktoś mógł się zniechęcić.
muszę zerknąć na zapachy, bo zaciekawiłaś mnie tymi olejkami :) a ostatnio długie, relaksujące kąpiele u mnie królują, więc się przydadzą :)
OdpowiedzUsuńNo to z pewnością powinnaś powąchać :)
UsuńDawno Bielenda nie gościła w mojej łazience! Muszę koniecznie to zmienić, bo Twój duet prezentuje się bardzo ciekawie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńz czystej ciekawości bym wypróbowała ;D
OdpowiedzUsuńKuszą mnie oba kosmetyki :)
OdpowiedzUsuń