Dziś przybywam z recenzją takiego różowego cudaczka od Skin79 :)
Jeśli jesteście ciekawi, jak się sprawdził w mojej pielęgnacji i czy jestem z niego zadowolona, zapraszam dalej.
Jeśli jesteście ciekawi, jak się sprawdził w mojej pielęgnacji i czy jestem z niego zadowolona, zapraszam dalej.
Produktu Skin79 BB Cleanser O2 używałam od grudnia minionego roku.
Wtedy to właśnie wykończyłam swój cudowny żel z Yasumi, a że pianka czekała w zapasie, z przyjemnością po nią sięgnęłam :).
Pierwsze wrażenie zrobiła na mnie pozytywne, z resztą od jakiegoś czasu czekałam na okazję do jej użycia, więc nie ukrywam, że ciekawiła mnie 2x bardziej ;).
Opakowanie wygląda bardzo solidnie i takie też jest. Mamy tu owalny, plastikowy pojemniczek, zakończony pompką.
Pompka
przez cały czas użytkowania bardzo dobrze działała, nie zacinała się i
dozowała odpowiednią ilość produktu. Jedna taka pompka wystarczała mi na
umycie całej twarzy i trochę nawet rozsmarowywałam na dekolt, choć zdarzało mi się też dozować 2 pompki.
Początkowo, gdy produkt "wychodzi" nam z opakowania wygląda jak przezroczysty żel, jednak w kontakcie ze skórą zaczyna musować i zmienia się w puszystą piankę, zwiększając swoją objętość.
Konsystencja jest naprawdę przyjemna i bardzo fajnie rozprowadza się na delikatnie zwilżonej skórze. Początkowo, gdy produkt "wychodzi" nam z opakowania wygląda jak przezroczysty żel, jednak w kontakcie ze skórą zaczyna musować i zmienia się w puszystą piankę, zwiększając swoją objętość.
I tu przechodzimy do stosowania pianki, ponieważ ja przez większość czasu stosowałam ją jak zwykły żel myjący do twarzy. Na pudełku była naklejka, na której napisane było, że emulsję należy nanieść na twarz (omijając okolice oczu). Następnie masując zmyć ciepłą wodą.
Dopiero po jakimś czasie - już prawie pod koniec opakowania. Doczytałam w internecie, że po rozprowadzeniu produktu na twarzy powinno się go jeszcze pozostawić minutkę na skórze i dopiero wtedy zmyć ^^.
Dzięki pozostawieniu pianki na chwilę można poczuć, jak produkt na naszej twarzy delikatnie musuje, przez co lepiej radzi sobie z demakijażem.
W kwestii działania nie mam tej piance nic do zarzucenia.
Fajnie sobie radzi z kremami BB, jak również z podkładem, jednak przyznaję, że ja zazwyczaj zmywam większość makijażu płynem micelarnym, a dopiero później używam tego typu produktu, aby dokładnie doczyścić cerę.
Fajnie sobie radzi z kremami BB, jak również z podkładem, jednak przyznaję, że ja zazwyczaj zmywam większość makijażu płynem micelarnym, a dopiero później używam tego typu produktu, aby dokładnie doczyścić cerę.
Sam wpływ tego Cleansera na moją cerę był całkiem niezły. Początkowo ze
względu na zmianę w pielęgnacji (za czym moja cera chyba za bardzo nie
przepada) pojawiło się kilka wyprysków, jednak później wszystko minęło i
ogólne wrażenia mam jak najbardziej pozytywne.
Nie jest to dla mnie do końca satysfakcjonujące ze względu na to, iż produkt kosztuje około 70 złotych.
Żel, który miałam wcześniej wystarczył mi na pół roku, a kosztował tyle samo, więc różnica jest dość duża.
Nie zdziwiło mnie to jednak zbyt mocno, ze względu na formę produktu. Pianki tak już mają, że szybciej się kończą niż żele. Taki ich urok ;).
Co ciekawe przeczytałam kilka opinii o wydajności tego Cleansera i wiele osób twierdzi, że wystarcza na dużo dłużej. Może więc używałam go zbyt wiele lub to kwestia używania 2 razy dziennie, przy czym część osób zapewne stosuje go tylko raz w przeciągu całego dnia. Nie wiem, nie wnikam.
W każdym razie tak jak pisałam wyżej. Produkt jest ciekawy i dobrze sprawdził się w mojej pielęgnacji, ale ze względu na nieco małą wydajność jeszcze nie wiem, czy do niego wrócę. Nie ukrywam jednak, że kusi mnie wypróbowanie błękitnej wersji i sprawdzenie, czy będzie taka sama, jak różowy poprzednik.
Dodam, że w tej chwili pianki tej nie ma w sprzedaży, jednak jest jej zamiennik, czyli błękitna wersja tego Cleansera - podaję link, żebyście wiedzieli, o co konkretnie chodzi - klik.
Znacie piankę myjącą Skin79?
Lubicie pianki, czy może jednak wolicie żele ?
Szkoda, że ta wydajność taka średnia :/
OdpowiedzUsuńNo właśnie, to jest minus, choć sam produkt ciekawy.
UsuńLubię konsystencje pianki :)
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńPianka niestety jest już niedostępna w sprzedaży, ale mam jeszcze jedno opakowanie w które zaopatrzyłam się na wszelki wypadek. Szkoda że tak późno dowiedziałaś się o jego prawidłowym używaniu, bo to jeden z lepszych kosmetyków do demakijażu. I tak cudownie musuje pozostawiony na twarzy.
OdpowiedzUsuńPisałam o tym pod koniec wpisu :). Pianka nie jest dostępna w tej wersji, ale jest w sprzedaży błękitna. Jakiś czas temu widziałam na profilu Skin79 informację, że jest to zamiennik tej różowej wersji :).
UsuńSzkoda, że tak mało wydajny, ale i tak mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńHihi. Te produkty tak już mają, że kuszą pomimo trochę wyższej ceny :D
UsuńW azjatyckich piankach podoba mi się poziom piany jaką są w stanie wytworzyć. Skin 79 nie miałam okazji używać, ale Missha czy Shiseido miały moc :-)
OdpowiedzUsuńTu też całkiem sporo piany było :)
UsuńPianki nigdy nie miałam, ale powoli się za nimi rozglądam :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie planuję zakup kolejnych pianek. Podoba mi się ta forma :)
UsuńTa marka jest coraz popularniejsza w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńJuż od dość dawna jest popularna :). Ogólnie teraz jest szał na Azjatyki ;).
UsuńNo faktycznie cena 70zł na 2 miesiące to ciut dużo :/
OdpowiedzUsuńWłaśnie dość sporo wyszło. Szkoda, że nie jest trochę tańsza ta pianka :>.
UsuńBardzo lubię pianki :) bardzo mnie na ten produkt skusiłaś ! :) szkoda tylko, że jest mało wydajna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przy takim użytkowaniu jak moje faktycznie wydajnością nie grzeszy ^^
UsuńSpora cena jak na 2 miesiące :< słabo oj słabo
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie oszczędzałam ;D
UsuńCiekawy produkt. :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa używałam jej raz, wieczorem (1-2 pompki), bo na rano miałam inny produkt i starczyła mi na dużo dłużej :) A sam produkt - uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńW takim wypadku analogicznie wystarczy na jakieś 2x dłużej - 4 miesiące to już całkiem niezła wydajność :).
UsuńMam pianke z The Body shop i odrazu wydobywa sie piana, ktora jest bardzo delikatna i cudownie sie ja rozprowadza! duzo bardziej podoba mi sie ta forma niz zel ;)
OdpowiedzUsuńZ The Body Shop nie miałam :). Mnie kuszą inne azjatyki, szczególnie pianka z Neogen.
UsuńBardzo polubiłam się ostatnio z piankowymi kosmetykami :)
OdpowiedzUsuńPianki są bardzo fajne :)
UsuńMam próbkę, ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńMiałam próbeczki ;)
OdpowiedzUsuńMiałam tę piankę i ją uwielbiałam. Niedawno mi się skończyła :-( Moje opakowanie wystarczyło mi na okrągły rok. Ale używałam jej tylko po zmyciu makijażu (teoretycznie jest to pianka do zmywania pozostałości kremu BB (usuwa resztki silikonów, na których bazują ;-)). A że wystarcza bardzo niewielka ilość tego produktu to mi tak długo posłużył ;-)
OdpowiedzUsuńO matulu na rok o.O To jestem w szoku. Ogromna różnica. I naprawdę nic innego w międzyczasie nie używałaś, a tego produktu raz dziennie? Czy tylko od czasu do czasu? Ja używałam go dzień w dzień ^^.
UsuńA jeśli chodzi o teorię, że on jest do kremów BB, to ja o tym wiem ale dla mnie myjak jest do mycia i nie kupuję 2 osobnych produktów, żeby mieć drugi na rano ;). Może w przyszłości tak zrobię ale na ten moment jeden mi wystarcza.
Miałam oczywiście też inne produkty. Wolałam używać tę piankę tylko po demakijażu, więc nawet nie stosowałam jej codziennie, bo jak z domu nie wychodziłam to stała tego dnia nieużywana. Dlatego ostatecznie jest taki wynik ;-) Gdybym częściej po nią sięgała to pewnie by mi wystarczyła na pół roku, więc to i tak bardzo długo :-) Dodatkowo przy tak długim użytkowaniu cena okazuje się bardzo niewielka ;-) W zeszłym miesiącu mi się skończyła i zastanawiam się czy nie kupić tej niebieskiej wersji. Miałam próbki i to jest dokładnie to samo. Chociaż tak polubiłam taką formę kosmetyku do mycia, że na oku mam też inne pianki :-)
UsuńRozumiem. Czyli dokładnie tak, jak od początku podejrzewałam - wszystko zależy od tego, jak często używamy tej pianki. Już się przez chwilę zaczęłam zastanawiać czy coś ze mną jest nie tak, że tak szybko ją zużyłam ;).
UsuńJa właśnie mam ochotę na Neogen i rosyjskie pianki, które dla odmiany od azjatyków są sporo tańsze :).
miałam próbki tej pianki, super zapach i całkowite zmywanie makijażu, bardzo mi się podobała :-)
OdpowiedzUsuńFajnie :)
UsuńProdukt ciekawy, nie miałam jeszcze czegoś takiego, natomiast wydajność trochę mnie zachęca :/
OdpowiedzUsuńPrzy używaniu 2 razy dziennie faktycznie wydajność jest kiepska. Jeśli by się używało tylko raz dziennie, wtedy byłby to znośny czas :).
UsuńNo właśnie. Bardzo szybko mi się skończyła ta pianka, podczas gdy Lotus Mild była dużo, dużo bardziej wydajna. Zresztą z tej drugiej byłam też bardziej zadowolona.
OdpowiedzUsuńTak więc nie jestem sama ;) O tej Lotus Mild nie słyszałam. Muszę się rozejrzeć za nią.
UsuńTej nie znam, miałam na nią ochotę ale w sumie dobrze, ze nie kupiłam. Mam lotosową, która w ciąży mnie strasznie podrazniała, dałam jej druga szanse i jest ok :) Mega wydajna i dużo tańsza :)
OdpowiedzUsuńO... Wyzej też było o tej piance. Zaciekawiłyście mnie.
UsuńZ wydajnością rzeczywiście nie najlepiej, chociaż ja pewnie używałabym go tylko wieczorem, więc nie byłoby tak źle. Miałam próbki tej wersji niebieskiej i bardzo mi się podobał ten efekt musowania. Cena rzeczywiście nieco odstrasza, bo inne pianki można kupić dwa razy taniej, ale jednak coś za coś :)
OdpowiedzUsuńA no właśnie ^^
OdpowiedzUsuń