Hej Słonka :)
Biegnę dziś do Was ze świeżutkim pachnącym postem :>
Będzie to moja pierwsza recenzja wosku firmy Goose Creek, więc napiszę też troszkę o moich odczuciach co do samego wosku, nie tylko o zapachu :)
Woski Goose Creek w odróżnieniu od Yankee Candle są wykonane z wosku sojowego.
Wosk jest mięciutki (spokojnie można rozsmarować sobie wosk na rękach jeśli ma się na to ochotę) jednak jest też na tyle twardy aby dało się z powodzeniem odkroić część wosku i wrzucić do kominka. W dotyku jest taki kremowy i delikatny :>
Ale dość o konsystencji.
Wosk zamknięty jest w dużym okrągłym opakowaniu (9 cm średnicy), które podzielone jest na 6 równych części ułatwiających dzielenie porcji.
Osobiście jednak uważam że cała kostka to za dużo jak na jedno palenie bo wosk jest tak nasycony olejkami eterycznymi że zapach wypełniłby pokój w 2 sekundy po rozgrzaniu. Serio !
Ja kostkę dzielę nawet na 3 cząstki i to jest wystarczająca ilość aby w pełni wypełnić mój pokój aromatem.
Gdy pierwszy raz otworzyłam opakowanie z woskiem Kiss In The Sand po prostu odpłynęłam.
Pachnie cudownie, jest to ciepły, kuszący zapach dojrzałych jagód połączonych z nutami kwiatowymi. Słodycz miesza się z lekką kwaskowatością w idealnych proporcjach.
Dla mnie ten zapach jest jak ekskluzywne perfumy, mam ochotę non stop go wąchać.
Powiem Wam że byłam w szoku bo nie ja wybierałam ten wosk.
Dostałam go do testowania od Pachnącej Wanny i nie wiem, czy zatrudniają tam jakąś wróżkę ale lepiej z zapachem to nie mogli trafić.
Jest dla mnie wprost idealny <3
Woskiem podzieliłam się też z innymi blogerkami. Dałam im po kostce do przetestowania i każda która wąchała naprawdę zachwycała się tym zapachem.
On ma w sobie coś niesamowitego i uwodzicielskiego.
Ahhh.. oczywiście piszę cały czas o wąchaniu wosku ale zapach po rozpaleniu jest taki sam jak na sucho, więc po podgrzaniu nie zmienia się nic poza eksplozją aromatu w całym domu :>
On ma w sobie coś niesamowitego i uwodzicielskiego.
Ahhh.. oczywiście piszę cały czas o wąchaniu wosku ale zapach po rozpaleniu jest taki sam jak na sucho, więc po podgrzaniu nie zmienia się nic poza eksplozją aromatu w całym domu :>
W ramach naszej woskowej wymiany ja dostałam też kostkę zapachu GC Dancing Dandelions od Klaudii i tu muszę przyznać że niestety ale nie zachwycił mnie tak jak Pocałunek w Piasku.
Dmuchawca to ja tak naprawdę prawie nie czuję a to co czuję jest lekko kwiatowe i pachnie wietrzną bryzą. Taki typowy zapach polnych kwiatów o poranku, rozmyty w porannej rosie i w chłodnym deszczowym wiaterku.
Być może to mój nos płata mi figle i ktoś inny czuł by ten zapach mocniej ale dla mnie jest olbrzymia różnica pomiędzy Kiss in The Sand który czuję nawet przez zamknięte opakowanie a Dancing Dandelions, który po rozpaleniu czułam tylko wkładając nos do miseczki kominka.
Zapach sam w sobie jest całkiem przyjemny, choć nie urzekł mnie tak jak poprzednik :>
Myślę że warto wspomnieć jeszcze o cenie wosków.
Goose Creek kosztują 22 zł w Pachnącej Wannie (w odnośniku link do mojego wosku), cena wosku wydaje się stosunkowo wysoka jednak jego waga to 59g, więc moim zdaniem to całkiem dobry interes ;)
Minusem jest jednak trudna dostępność wosków GC stacjonarnie w celu powąchania i konieczność kupowania w ciemno.
Fajną opcją jest więc taka wymiana jaką my sobie zrobiłyśmy :)
Podsumowując
Woski Goose Creek jak najbardziej polecam każdemu kto ma kominek.
Moim zdaniem po prostu trzeba się przekonać o ich wyjątkowości.
Ja sama mam zamiar w przyszłości powiększyć moją kolekcję o nowe zapachy (nie ma mowy abym poprzestała na tych które mam :P )
A wy mieliście już okazję palić woski Goose Creek ?
Jak się podobają ?
ja nie miałam okazji sprowadzić żadnego wosku ;)
OdpowiedzUsuńAle żadnego żadnego ? Czy żadnego z Goose Creek ? :>
UsuńZaciekawiona się czuję, uwielbiam woski :)
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz wypróbować woski GC to polecam Ci ten mój na start ;D
Usuńja właśnie mam wosk z yankee candle o zapachu bułki z rodzynkami.. ale jest intensywny :D
OdpowiedzUsuńA próbowałaś Goose lub Kringle ? Dla mnie YC są słabiutkie w porównaniu do KC czy GC ;)
UsuńPotwierdzam, zapach naprawdę fenomenalny <3 , zdrowiej szybko bo mam dla Ciebie swój G.G jeszcze odłożony :)
OdpowiedzUsuńMoże wyzdrowieję zanim zdążysz go wypalić :P
UsuńNa razie to mam tylko nadzieję ze mi przejdzie do najbliższego piątku bo Meet Beauty czeka i nie chciałabym tam jechać w takim stanie
również potwierdzam, zapach jest obłędny!
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji poznać Goose Creek, kilka razy o nich czytałam, ale jeszcze się nie skusiłam :P
OdpowiedzUsuńGoose Creek jeszcze nie miałam ;) Na razie udało mi się testować woski Yankee Candle (mnóstwo), Kringle Candle, Busy Bee i Essences of Life ;)
OdpowiedzUsuńzapach cudny, to fakt :) miałam przyjemność wypróbować dzięki Tobie :)
OdpowiedzUsuńdmuchańce są fajne, ale jakoś nie mają tego czegoś w sobie, kwestia gustu wiadomo :p
Racja, każdy ma inny nos i każdy lubi co innego ale co ciekawe każda z nas polubiła Kiss in the sand :D
UsuńJeszcze nie miałam przyjemności zapoznać się z Goose Creek ale mam w planach. :)
OdpowiedzUsuńWoski GC strasznie mnie kuszą:) U mnie YC rządzi:)
OdpowiedzUsuńA u mnie YC leżą i się kurzą :P
UsuńTej marki nie znam, ale pewnie niedługo poznam... :)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńDo zobaczenia :) Już powoli zdrowieję, choć to nie jest krótki i przyjemny proces ^^
OdpowiedzUsuńPosiadam oba. Na początku zawiodłam sie Goosem. Zamówiłam ze cztery zapachy które ani trochę nie wpasowały sie w mój gust zapachowy. Ostatnio jednak poszłam do mydlarni i powachalam inne propozycje i zakochałam sie. Cudne.... ;-) teraz mam całkiem pokaźna kolekcje. Jagody mi niestety nie podeszły. Dla mnie Kiss in the Sun to taki jogurt jagodowy i to wszystko. ;-)
OdpowiedzUsuńNo widzisz a dla mnie ten zapach jest super, ale fakt że najlepiej wąchać na żywo bo każdy ma inny gust. Ja też bardzo polubiłam Gąski ale trzeba trafić w swój typ żeby się przekonać do tej marki bo zapachy są dość mocne i jeśli nie będą nam odpowiadały to mogą strasznie męczyć.
UsuńMam w domu oba. To były jedne z moich pierwszych zakupów. Ale wtedy jakoś mnie nie urzekły. Dziś bardzo sobie cenie Goose Creek. Mają wiele udanych zapachów, szczególnie na jesień. :-)
OdpowiedzUsuń